Kolposkopia, czy cytologia – ku przestrodze

kolposkopia

Artykuł ten napisałem w 2012 roku, ale jego przesłanie, że kolposkopia powinna być rutynowo wykonywana u każdej kobiety, a nie tylko w przypadku, kiedy cytologia jest nieprawidłowa, do dzisiaj nic nie straciło na aktualności, bowiem dzisiaj mógłbym przytoczyć jeszcze więcej podobnych historii, w których rak szyjki macicy nie został wykryty mimo regularnej cytologii, podczas gdy  kolposkopowo nie był trudny do rozpoznania i gdyby chociaż raz zdecydowano się wykonać  to badanie, to nie doszłoby do wielu ludzkich tragedii. Dlatego też prezentuję go praktycznie w niezmienionej wersji.

Mimo iż na świecie kolposkopia jest powszechnie stosowanym badaniem szyjki macicy, to jednak w Polsce oficjalnie nadal przeznaczona jest tylko do weryfikacji nieprawidłowych wyników cytologicznych. Jest to założenie błędne, przynoszące wymierne straty nie tylko dla kobiet. Niemniej jednak przez 35 lat przyzwyczaiłem się już do tego, że kolposkopię w Polsce się „olewa”. Dzisiaj nawet Polskie Towarzystwo Kolposkopii i Patofizjologii Szyjki Macicy, a więc stowarzyszenie powołane do propagowania kolposkopii, dzisiaj zajmuje się promowaniem wszystkiego, tylko nie kolposkopii.  zobacz Przyzwyczaiłem się również do tego, że od czasu do czasu pojawia się w mediach „ekspert”, który tak naprawdę kolposkopię zna tylko z opowieści, ale ma różnego rodzaju certyfikaty i wypowiada kategoryczne sądy co to jest ta kolposkopia i do czego się nadaje a do czego nie. zobacz

Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów, nawet kosztem narażenia na szwank swojego autorytetu i dopóki to wszystko jest w granicach przyzwoitości,  dopóty nie budzi większego sprzeciwu. Gorzej jeśli przy tej okazji przekracza się granice dobrych obyczajów i próbuje obrazić innych. A tak niestety zdarza się do dzisiaj, a może dzisiaj nawet szczególnie łatwo przekracza się  granicę dobrych obyczajów. Tak też było w jednym z telewizyjnych telewizyjnym poradników, dotyczącym m. in. kolposkopii, którego nie będę już dzisiaj pokazywał palcem. Było tam tam wiele nieścisłości i nieprawdziwych informacji m. in. takich jak:

„Jeśli jest prawidłowa cytologia to, absolutnie nie należy potrzeba robić kolposkopii…”

Ale „clou programu”, niestety w negatywnym znaczeniu, to jego początek, cytuję w oryginale:

„Idziesz na kontrolną wizytę do ginekologa a lekarz zamiast cytologii proponuje od razu droższą kolposkopię – nie daj się naciągnąć, podpowiemy w jakich sytuacjach należy wykonać kolposkopię….”

Prawidłowa diagnostyka onkologiczna szyjki macicy powinna opierać się o skojarzone badanie kolposkopowo-cytologiczne. Jednakże  w wielu przypadkach, zwłaszcza w ciąży wykonanie samej kolposkopii przynosi o wiele więcej korzyści niż sama cytologia. Tak postępował przez kilkadziesiąt lat mój ojciec, profesor Jan Madej twórca polskiej szkoły kolposkopii, który został przyjęty w poczet członków honorowych Niemieckiego Towarzystwa Ginekologicznego i  Położniczego jako pierwszy Polak w ponad stuletniej historii tego Towarzystwa, przede wszystkim za osiągnięcia w zakresie diagnostyki i leczenia raka szyjki macicy oraz wprowadzenie w Polsce do tej diagnostyki kolposkopii. Przypomnijmy, że Niemcy to kraj w którym „narodziła się” kolposkopia. I tak postępuję ja, jako Jego uczeń od wielu lat z powodzeniem stosując takie metody. A jednak, według autorów tego programu takie postępowanie to naciąganie, oszustwo!

Próbowałem i nadal próbuję przekonać innych do kolposkopii tylko przy pomocy merytorycznych argumentów. W propagowaniu  tej metody nigdy nie posługiwałem się dotychczas licznymi, konkretnymi przypadkami z mojej długoletniej praktyki zawodowej, świadczącymi jednoznacznie o słuszności opinii co do nieocenionych korzyści z zastosowania tego badania w każdym przypadku. Uważałem bowiem i nadal uważam, że przekonywanie poprzez publiczne gloryfikowanie własnych dokonań to nieeleganckie zachowanie, które nie powinno mieć miejsca. Jednakże w momencie, w którym publicznie obraża się  i nazywa lekarzy takich jak ja naciągaczami, to wszystkie normy etyczne muszą przestać obowiązywać. W żadnym wypadku nie może być akceptacji takiego postępowania, tym bardziej jeżeli dopuszczają sie tego osoby nie mające większego pojęcia o temacie, który poruszają.

Dlatego też odstąpię od tych zasad i posłużę się na razie tylko jednym, ale jakże symptomatycznym przykładem przypadku, w którym kolposkopia okazała się jedyną metodą ratującą zdrowie i życie kobiety, podczas gdy cytologia zawiodła całkowicie.

Opis przypadku w skrócie:

Koniec sierpnia 2011 roku, młoda kobieta zamieszkała gdzieś w Polsce, poza województwem małopolskim, zjawiła się w Centrum Cervix w Krakowie w 22 tygodniu ciąży pierwszej z powodu powtarzających się krwotoków z dróg rodnych. W 17 i 20 tygodniu ciąży była dwukrotnie hospitalizowana w swoim miejscu zamieszkania z tego właśnie powodu. Za pierwszym razem uznano, że przyczyną krwotoku był krwiak pozałożyskowy a w drugim przypadku stwierdzono, że punktem wyjścia krwawienia jest rozpoznana „na oko” nadżerka. Wykonana została wówczas także cytologia, której wynik okazał się po raz kolejny prawidłowy! W obydwu przypadkach zastosowano leczenie zachowawcze i wypisano pacjentkę do domu, po ustąpieniu krwawienia. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce procedurami, nikt nie zlecił wykonania kolposkopii. Ponieważ krwawienia utrzymywały się nadal lekarz prowadzący pacjentkę w końcu skierował ją na badanie kolposkopowe.  Pacjentka wybrała Kraków i tak oto znalazła się w naszym gabinecie.

Z  relacji pacjentki wynikało, że badała się ginekologicznie regularnie a wykonywane corocznie rozmazy cytologiczne były prawidłowe, ostatni w lutym 2011 roku, tuż przed ciążą. Przeprowadzone w naszym centrum badanie kolposkopowe,  jednoznacznie wskazywało na inwazyjnego, czytaj zaawansowanego raka szyjki macicy. Po raz kolejny okazało się, że rozpoznawana „na oko” nadżerka w rzeczywistości jest zaawansowanym rakiem. Pobraliśmy również pod kontrolą kolposkopii cytologię, której wynik, uzyskany po kilku dniach brzmiał: dysplazja dużego stopnia – HSIL. Nie czekając na wynik cytologii poinformowano pacjentkę o konieczności pobrania wycinków do badania histologicznego w warunkach szpitalnych. Ze względu na odległe miejsce zamieszkania i ponowne krwotoki  kobieta zdecydowała się na ten zabieg w swoim miejscu zamieszkania. W jednej z placówek pobrano wycinki z szyjki macicy, których wynik badania histolopatologicznego brzmiał: płaskonabłonkowy rak szyjki macicy, dominuje komponenta raka przedinwazyjnego. Na podstawie tego badania ośrodek ten zadecydował, że pacjentka miała być kontrolowana w rejonie do zakończenia ciąży  już bez udziału kolposkopii. Jednakże krwawienia nie ustawały i mądry lekarz prowadzący skierował kobietę ponownie na badanie kolposkopowe.

Kolejna kolposkopia wykonana przez nas w 27 tygodniu ciąży wykazała, że wycinki pobrane zostały z niewłaściwego miejsca. Kolposkopowo nadal bowiem rozpoznawano pełnoinwazyjnego raka szyjki macicy. Zalecono ponowne pobranie wycinków z szyjki macicy. Zabieg ten wykonano również w miejscu zamieszkania kobiety ale w innej placówce niż poprzednio. Tym razem pobrano wycinek odpowiedniej wielkości i z właściwego miejsca. Wynik histologiczny potwierdził rozpoznanie kolposkopowe: płaskonabłonkowy rak szyjki macicy z inwazją podścieliska do 5 mm. Wobec takiego rozpoznania lekarze w miejscu zamieszkania chorej podjęli jedynie słuszną decyzję o natychmiastowym zakończeniu ciąży drogą cięcia cesarskiego i wykonaniu bezpośrednio po cięciu operacji radyklanej, czyli usunięcia macicy z mankietem pochwy i okolicznymi węzłami chłonnymi. Ze względu na młody wiek chorej jajniki pozostawiono. Operacje te lekarze wykonali dopiero w 36 tygodniu ciąży ponieważ pacjentka nie zgodzła sie na to wcześniej w obawie o zdrowie nienarodzonego dziecka.

Wynik badania histologicznego materiału uzyskanego podczas operacji radyklanej był następujący: płaskonabłonkowy rak szyjki macicy z inwazją podścieliska do 10 mm oraz obecnością przerzutów w węzłach chłonnych.

Pacjentka jest już po radioterapii i chemioterapii, czuje się dobrze a jej dziecko jest zdrowe.

Jak więc to tego i innych podobnych przypadków ma się stwierdzenie, że: „w przypadku dobrej cytologii absolutnie nie należy wykonywać kolposkopii?” Jak więc to tego i innych podobnych przypadków ma się stwierdzenie, że:  „jeżeli ktoś proponuje kolposkopię zamiast cytologii to jest naciągaczem?” Tylko dzięki kolposkopii ta kobieta żyje, ma zdrowe dziecko i ogromną szansę wygrania walki z rakiem. To kolposkopia w ciągu 2 miesięcy dwukrotnie uratowała życie jej i jej nienarodzonemu dziecku, raz rozpoznając raka szyjki macicy, dwa ujawniając niedokładną, pierwszą diagnostykę histologiczną. Przy tak zaawansowanym procesie nowotworowym każdy kolejny krwotok byłby realnym zagrożeniem życia kobiety i jej nienarodzonego dziecka. Gdyby w nieświadomości tak zaawansowanego raka poprowadzono poród drogami natury najpewniej skończyłoby się to dla obojga tragicznie.

A przecież rak szyjki macicy rozwijał się u tej kobiety przynajmniej kilkanaście lat i nie był to ukryty rak wewnątrzszyjkowy, który jest trudny do wykrycia. A jednak przez tyle lat cytologia wypadała prawidłowo. Jest bowiem powszechnie wiadome i niejednokrotnie publikowane praktycznie przez wszystkich autorów, również tych zajmujących się cytologią, że jest ona obarczona kilkudziesięcio-procentowym błędem. Mówiąc wprost, na 10 badanych kobiet u których wynik rozmazu cytologicznego jest prawidłowy, średnio dwie-trzy z nich żyją w błogiej nieświadomości rozwijających się zmian przedrakowych, a nawet raka szyjki macicy. I pewien procent z nich któregoś dnia usłyszy wyrok ….

Dlaczego więc tak skrzętnie ukrywa się ten fakt przed kobietami w Polsce? W żadnej ze znanych mi kampanii na rzecz walki z rakiem szyjki macicy, nie ma ani słowa o tym że sama cytologia nie wystarczy?! Dlaczego nie ma również żadnej wzmianki, że to kolposkopia łącznie z cytologią może praktycznie całkowicie zabezpieczyć przed rakiem szyjki macicy?!

Jak widać, cytologia w opisywanym przypadku zawiodła na całej linii, a ślepe przestrzeganie procedur o mały włos nie doprowadziło do całkowitej tragedii.

Jak już informowałem, nie jest to jedyny, odosobniony przypadek. W mojej 25 letniej praktyce, jak również w kilkudziesięcioletniej praktyce mojego ojca, profesora Jana Madeja przykładów takich jest bardzo wiele. Można tylko żałować, że na drodze tej kobiety nie stanął wcześniej żaden „naciągacz”. Jest pewne ponad wszelką wątpliwość, że wykonana kilka lat wcześniej profesjonalna kolposkopia uchroniłaby ją przed tymi dramatycznymi wydarzeniami, których musiała doświadczyć. Przecież wszyscy, nawet oponenci kolposkopii przyznają, że kolposkopia wykrywa samodzielnie raka szyjki macicy w nieco większym procencie niż cytologia. To dlaczego w Polsce cytologię stosuje się w tym celu a kolposkopię nie?! Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o … pieniądze i nierozerwalnie z tym związany, tak zwany czynnik ludzki. Mówiąc wprost, na powszechnym wykonywaniu kolposkopii zyskałby tylko pacjent, ale to temat na inny felieton. zobacz   zobacz

rak szyjki macicy

Oczywiście, jest rzeczą zrozumiałą, że z różnych względów nie ma możliwości zapewnienia wszystkim profesjonalnej kolposkopii w ramach publicznej służby zdrowia. Lekarzy ginekologów znających kolposkopię w stopniu profesjonalnym w Polsce można policzyć na palcach dwóch rąk. No, może trochę przesadziłem, nie wiem…. ale w Polsce nadal są nie tyko miasta ale całe regiony w których nie można wykonać tego badania. Jednakże wiele kobiet jest w stanie wykonać to badanie prywatnie, ponad połowa kobiet trafiających do naszego centrum nawet z odległych miejscowości pyta, dlaczego do tej pory nikt im nie powiedział o takim badaniu, dlaczego ich lekarze albo nie wiedzą o takim badaniu, lub też całkowicie je bagatelizują. Co roku u ok. 20-30 % pacjentek z prawidłowym wynikiem cytologii trafiających do naszego centrum, rozpoznajemy zmiany przedrakowe, również dużego stopnia /HSIL/ a w pojedynczych przypadkach jest to już rak szyjki macicy.

rak szyki macicy CiIN 3 I rak w ciąży

Stety lub niestety w medycynie tak już jest, że można nie uznawać i nie stosować danej metody lub też można ją stosować w tylko ograniczonym stopniu, jest to dopuszczalne i praktykowane. Ale nie powinno się wypowiadać jako ekspert formułując definitywne wnioski nie będąc doświadczonym praktykiem w danej dziedzinie, którą się zna głównie z literatury. A obrażanie tych, którzy stosują takie metody od lat jest chwytem poniżej pasa niegodnym lekarza, a profesora w szczególności i każdemu kto tak postępuje wystawia jak najgorsze świadectwo.Bardzo dziwię się również autorom przygotowującym program. Jeżeli zdecydowali się na tak drastyczny, obrażający innych komentarz, to powinni zadać sobie trochę trudu i zapoznać się z tematem dogłębnie, a nie polegać tylko na opinii swojego interlokutora.

Kilka jakże ważnych i ciepłych słów należy się Kobiecie, której dotyczy ten przypadek. Mimo, że dbała o swoje zdrowie ginekologiczne zachorowała na raka szyjki macicy bo nikt nie powiedział jej o takim badaniu jak kolposkopia. To niewyobrażalny cios od losu, a jednak nie poddała się, podjęła walkę z chorobą /proszę mi wierzyć, jak bardzo jest to ważne/ i dzięki wysokiej klasy specjalistom, którzy przeprowadzili leczenie operacyjne a potem radio i chemioterapię, wszystko wskazuje na to, że wygrała z rakiem. To bardzo dzielna kobieta i prawdziwa matka, która w tych tragicznych momentach myślała przede wszystkim o swoim nienarodzonym dziecku. Bo przecież operację należało wykonać zaraz po uzyskaniu ostatecznej diagnozy.  A jednak Kobieta, narażając swoje życie zgodziła się na to dopiero po kilku tygodniach, kiedy była pewność, że dziecko urodzi się zdrowe.

Szanowni Państwo,

90 % kobiet, które zachorowały na raka szyjki macicy, gdyby miało rutynowo wykonywaną kolposkopię, nigdy by na tego raka nie zachorowało !

                                                                                                                    Jacek Grzegorz Madej

Kraków 2012 aktualizacja 2021