Moralność naukowca, czyli dowód wdzięczności

Dzisiaj krótko, ale treściwie. Oto komentarz jednego z forumowiczów do artykułu promowanego w skandalicznym portalu zaszczep się wiedzą, w którym jednym z bohaterów jest Pan lekarz Durajski i odpowiedź naszego bohatera, docenta Dzieciątkowskiego:

Po pierwsze, jak Państwo możecie zauważyć nie ma cienia protestu ze strony niebywale uczciwego Pana Dzieciątkowskiego, że Pan lekarz Durajski nie ma żadnego doświadczenia w problematyce szczepień, ani że nie ma żadnej publikacji na ten temat ba, że nawet nie ma jeszcze specjalizacji. Tylko żenująca klaka dla Jego wszystkich poczynań.

Ale nie o tym jest ten felieton.

Nasuwa się pytanie; Czy lekarz Durajski przyjmując 4700 złotych od  producenta szczepionki Cervarix złamał prawo, czy nie?  Odpowiedź może być tylko jedna – oczywiście, że nie. Pozostaje jednak druga, może o wiele ważniejsza kwestia; moralna ocena takiego postępowania. Jest coś takiego, co nazywa się przyzwoitość o czym zapewne zapomniał Pan lekarz Durajski, chociaż można mieć wątpliwości, czy znaczenie tego słowa jest w ogóle znane Panu lekarzowi. Przecież jest rzeczą oczywistą dla każdego obiektywnego i uczciwego człowieka, że skoro Pana lekarza Durajskiego zrobiono Przewodniczącym Zespołu ds. szczepień OIL w Warszawie, to jakiekolwiek finansowe związki takiego człowieka z producentami szczepionek muszą budzić i bez wątpienia buzą podejrzenie mechanizmów korupcyjnych. I tego, każdy lekarz na takim stanowisku powinien się wystrzegać. Szanowni Państwo, ja pracuję w tym zawodzie 34 lata i pytam; czy może lekarz otrzymać coś od firmy farmaceutycznej za darmo ? Tak, jakiś gadżet reklamowy z pewnością, ale wszelkie, większe korzyści materialne i finansowe, jakie lekarz uzyska od koncernu farmaceutycznego musi temu koncernowi prędzej, czy później w tej, czy innej formie oddać. A jak może się przewodniczący Zespołu ds. szczepień OIL odwdzięczyć producentowi szczepionek, odpowiedzcie sobie sami.

W moim odczuciu takie zależności finansowe między jakimkolwiek lekarzem pełniącym jakąkolwiek funkcję w jakiejkolwiek instytucji związanej ze szczepieniami,  a producentem tychże szczepionek, to nic innego, jak najzwyklejsza korupcja z tym, że sankcjonowana przepisami prawa. Dla mnie i nie tylko, to bez wątpienia kupowanie sumienia lekarzy, korupcja moralna.

Tymczasem, jak Państwo widzicie  Pan docent Dzieciątkowski ma w tym względzie swoje pojęcie uczciwości i przyzwoitości. Jak widać u niego problem polega nie na tym czy, ale ile.

Jak widać, według Pana Dzieciątkowskiego kwota poniżej 5 tysięcy złotych, to nie kokosy, więc tak naprawdę, to nie łapówka i nie ma o czym mówić. A zatem, niech Pan docent powie to emerytom, rencistom, pielęgniarkom, nauczycielom i wielu, wielu innym ludziom dla których takie pieniądze są marzeniem. Ale przecież, dla Pana Dzieciątkowskiego wszechświat, to ….. Pan Dzieciątkowski i …. w zasadzie to wszystko. Nie, to nie wszystko, przecież według naszego „bohatera” 4700 złotych, to wcale nie jest 4700 złotych. Trzeba tylko podzielić tę sumę przez 12 /Pan docent miał na myśli ilość miesięcy w roku/, a wyjdzie niecałe 400 złotych. Ale co to jest 400 złotych dla Pana docenta, przecież w kategoriach prawa nawet kradzież komuś 400 złotych, to nie jest przestępstwo, to tylko banalne wykroczenie! Pomyślcie Państwo, czy ktoś z Was byłby w stanie wymyślić coś bardziej absurdalnego dla usprawiedliwienia takiego, bez wątpienia moralnie nagannego uczynku ? Jak bardzo stan umysłu kogoś takiego musi być oderwany od rzeczywistości, aby bez zażenowania, publicznie głosić takie poglądy. A więc socjopata, czy opłacany troll ? A może jedno i drugie?

Tak sobie myślę, jak dobrze mają studenci WUM, że los postawił na ich drodze wykładowcę akademickiego o takiej moralności. Jak pięknie i praktycznie zarazem ten człowiek kształtuje postawy młodego pokolenia, jak sumiennie przygotowuje ich do…., no właśnie do czego? Przecież nie tylko według mnie, postawa tego wykładowcy akademickiego, to jest przyzwolenie nie tylko dla tego typu niecnych czynów, ale usprawiedliwianie, ba wręcz propagowanie innych, wątpliwych moralnie uczynków !

A jednak, tutaj studenci WUM mogą poczuć niedosyt. Ja sam dziwię się, że aż nadto wybujała dotychczas wyobraźnia Pana docenta okazała się w tym wypadku tak małostkowa, przyziemna. Musiało zapewne dojść do jakiejś, tymczasowej blokady magistrali CSN wykładowcy akademickiego, że te dwie, pozostałe w mózgu szare komórki nijak nie mogły się ze sobą zderzyć i pozostała sentencja jak na wstępie.

A przecież przed Wami drodzy Studenci WUM jeszcze dalsze, wspaniałe perspektywy. Co tam 5 tysięcy, w przyszłości bierzcie więcej na przykład 50 tysięcy. A jeżeli ktoś Wam zarzuci, że to łapówka, to każcie mu to podzielić na 365 i chyba wiecie dlaczego ? Wtedy wyjdzie Wam ok. 140 złotych dziennie i każdy będzie musiał przyznać, że to nie kokosy. Prawda, jakie to proste? A ponieważ do tego czasu proces lansowania Pana docenta przez środki musowego przykazu zapewne dobiegnie już końca i zostanie on mianowany ekspertem wszystkich ekspertów, więc jego opinia będzie obowiązująca przynajmniej w Polsce. Myślę, że nie muszę Wam podpowiadać Szanowni Studenci WUM, na ile macie podzielić dowód wdzięczności w wysokości miliona, lub większej ilości złotych, euro, czy też dolarów. Dla ułatwienia dodam, że rok ma 365 dni, a dzień ma 24 godziny, czyli 1440 minut, a to daje 86 400 sekund. Widzicie zatem jakie przed Wami świetlane pespektywy ? Jeżeli będziecie się kierować przyzwoitością i uczciwością Waszego wykładowcy akademickiego, to świat stoi przed Wami otworem ! Pytanie tylko jaki to świat i czy naprawdę chcielibyście żyć w takim właśnie świecie? A więc, brawo wykładowca akademicki Dzieciątkowski !!! Brawo Pani Profesor Grażyna Młynarczyk, bezpośredni zwierzchnik docenta Dzieciątkowskiego !!! Brawo Rektor WUM, Pan Profesor Mirosław Wielgoś !!! Brawo Wy!!!

Kraków maj 2020                                                        ciągle jeszcze 🙂 dr med. Jacek Grzegorz Madej

Ps.

Zobaczcie Państwo jeszcze raz ten komentarz i odpowiedź Pana docenta:

Jak widzicie, natychmiastowa próba zmiany tematu. Powtarzający się do znudzenia mechanizm samoobrony socjopaty, w przypadku niewygodnych pytań i tematów.