Doktorek radzi – jak zostawić pacjenta i uciec przed pandemią, czyli szkolenie na Zanzibarze

Szanowni Czytelnicy,

Z początkiem bieżącego roku, w momencie apogeum pandemii, gdzie z powodu braków kadrowych zamierzano przyjmować do pracy nawet nieposiadających polskiego prawa wykonywania zawodu lekarzy z Ukrainy, Pan lekarz Łukasz Durajski wybrał się do Zanzibaru, co ochoczo relacjonował na swoim facebookowym profilu i w innych mediach.  I to jest kolejny dowód skrzywionej moralności tego lekarza oraz środowiska w którym się obraca. Nikomu  nie przyszło mu do głowy, że to jest wysoce nieobyczajne zachowanie, aby w takim momencie zostawić polskich pacjentów samych sobie, pojechać na „wycieczkę” za granicę i jeszcze się tym chwalić. Z kraju ogarniętego pandemią gdzie według codziennych raportów ludzie masowo umierali, Pan lekarz Durajski wybrał się do kraju gdzie według władz nie ma pandemii i nie ma żadnych ograniczeń z tym związanych. Ale jak widać, dla Pana lekarza Durajskiego, to nie ma żadnego znaczenia, w moim przekonaniu dla niego liczy się tylko kariera, przede wszystkim medialna, a pacjenci zwłaszcza wtedy, kiedy mogą mu pomóc w robieniu tej kariery. Wstyd dla całego środowiska lekarskiego, to mało powiedziane. A przede wszystkim wstyd dla wszystkich nauczycieli i wychowawców tego lekarza, którzy to zaakceptowali. Jeżeli zechce ktoś powiedzieć, że przecież Pan Durajski pojechał tam do pracy, to pytam: dlaczego w takim kierunku i w takim momencie ? Przecież sam Pan lekarz Durasjki donosił z Zanzibaru cytuję: „Trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie – ochrony zdrowia na Zanzibarze, ani w Tanzanii, nie ma. Tutaj społeczność w dużej części korzysta z usług szamanów, którzy leczą kurkumą i imbirem” koniec cytatu.

https://wydarzenia.interia.pl/autor/magdalena-raducha/news-koronawirus-na-zanzibarze-dr-lukasz-durajski-zakazeni-sa-ale,nId,5183202

Jaką korzyść zawodową może odnieść początkujący, uczący się lekarz na takim stażu? Proszę mi więc wyjaśnić, kto przy zdrowych zmysłach wysyła na szkolenie takiego lekarza do kraju, gdzie nie ma opieki zdrowotnej i jest tylko jeden szpital, do którego, tak naprawdę dostęp mają tylko turyści ? W dodatku w tak dramatycznym momencie, w jakim zaleźli się polscy pacjenci? Trzeba być kompletnie pozbawionym empatii i nie mieć żadnego szacunku do zawodu lekarza, a tym samym dla pacjentów, aby ich zostawić w takim momencie. I nie ma tutaj żadnego znaczenia w jakim celu i na jaki staż wyjechał Pan Durajski. No, chyba że szkolenie lekarza Durajskiego odbywało się u miejscowego szamana, to co innego. Mając na względzie kondycję polskiej służby zdrowia i przesądzone, kolejne fale koronawirusa jest całkiem prawdopodobne, że już niedługo większość polskiego społeczeństwa będzie zmuszona leczyć się miejscowych znachorów. A wtedy umiejętności Pana Durajskiego nabyte u ichniejszego szamana mogą okazać się nieocenione i medal dla tego, kto to przewidział. A tak poważnie, to wiele osób, zwłaszcza lekarzy doskonale wie, jak wygląda praca na takich stażach. Abstrahując od Zanzibaru, to jest zawsze wycieczka krajoznawczo-turystyczna z elementami kształcenia zawodowego i nie ma mowy o leczeniu tam kogokolwiek.  To jest praktyka na zasadzie przynieś, wynieś, pozamiataj oraz patrz i ucz się, jeżeli chcesz. Nawet lekarz posiadający pełne kwalifikacje do samodzielnego leczenia pacjentów w swoim kraju, czego z racji stażu pracy i braku specjalizacji Pan Durajski może jeszcze nie posiadać, nigdzie na świecie nie może automatycznie leczyć pacjentów bez uzyskania prawa wykonywania zawodu obowiązującego w danym kraju. A żaden lekarz odbywający jakikolwiek staż takiego prawa nie dostatnie.

Piszę o szkoleniu i stażu, bo choć zupełnie niezrozumiały, to trudno mi sobie wyobrazić inny powód pracy lekarza Durajskiego na Zanzibarze w szczytowym okresie pandemii w Polsce i nawet przez myśl mi nie przechodzi, że mogła być to praca czysto zarobkowa. Jaki był jednak rzeczywisty cel jego pobytu  na wyspie pozostaje zagadką. Proszę zwrócić uwagę, że w tak licznych wywiadach nigdy nie padło wyjaśnienie, dlaczego się tam znalazł i w jakim charakterze tam pracował. Bardzo chciałbym się tego dowiedzieć oraz poznać i przedstawić Państwu tych ludzi, którzy byli odpowiedzialni za ten wyjazd. Jest szansa, że z pomocą Pana Durajskiego może się to udać.

Proszę zwrócić uwagą na sposób, w jaki Pan Durajski relacjonuje swój pobyt na Zanzibarze. W momencie, w którym prawdziwi lekarze poświęcają własne zdrowie i życie, podkreślam życie dla ratowania zdrowia i życia pacjentów, którzy mimo to  i tak masowo umierają, Pan Durajski funduje im wszystkim takie widoki:

źródło – https://www.fakt.pl/kobieta/plotki/lekarz-o-pandemii-na-zanzibarze-odpowiedziala-mu-edyta-pazura/9yv606h#slide-1

Proszę zwrócić uwagę na podpis pod pierwszym zdjęciem – „Durajski relacjonuje jak przebiega pandemia na wyspie”. Miał ktoś poczucie humoru nieprawdaż ? Niestety, czarnego humoru.

A w tym samym czasie tak wyglądało życie w Polsce.

 źródło – https://wiadomosci.radiozet.pl/Koronawirus/Koronawirus-w-Polsce-23-marca.-Ponad-16-tys.-zakazen-zmarlo-396-osob

Te zdjęcia mówią same za siebie i komentarz w zasadzie jest zbyteczny. Wiadro gwoździ cechuje się większą empatią niż lekarz Durajski. Pomijając zwykłą głupotę i kompletny brak wyczucia chwili dla mnie, całe jego zachowanie, to jest postawa niegodna lekarza, prostackie zaprzeczenie wszelkim, szlachetnym ideom tego pięknego zawodu. Ale to jest niestety prawdziwa twarz tego człowieka, karierowicza za wszelką cenę, dla którego pacjenci niekiedy są tylko zbędnym elementem tej kariery.

I po raz kolejny należy podkreślić, że winni demoralizacji zawodowej tego lekarza są przede wszystkim jego nauczyciele, opiekunowie i przełożeniu, którzy nie reagują w żaden sposób na te wypaczenia, tylko wykorzystują jego medialność dla realizacji własnych celów. Oczywiście, należy podkreślić, że zarówno Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, jak i  Prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, czy też Główny Inspektor Sanitarny nie mają obowiązku, ani też żadnego prawa ingerować w to, jak przebiega proces „kształcenia” lekarza Durajskiego oraz kiedy i gdzie odbywa on staże. Ale znowu pozostaje kwestia moralności. Wszyscy ci ludzie, jako nauczyciele i wychowawcy oraz zwierzchnicy lekarza Durajskiego w stowarzyszeniach, których są Prezesami, notabene mający stanowić wzór dla każdego, początkującego lekarza mają święty obowiązek piętnować takie zachowania, nie wyrażać moralnej akceptacji i zdecydowanie przeciwdziałać temu, aby jakikolwiek lekarz, zwłaszcza pełniący zaszczytne funkcje w strukturach ich stowarzyszeń lekarskich postępował tak nieobyczajnie. Szkoda, że Pani Profesor Życińska z WUM i inni, zamiast honorować Pana Durajskiego nie zdobyli się na kilka krytycznych słów komentarza wobec tak nieetycznego zachowania tego lekarza. A byłoby to z pożytkiem dla niego samego i całego środowiska lekarskiego. Cóż, chyba że ci wszyscy ludzie faktycznie uważają, iż postępowanie lekarza Durajskiego oraz tych, którzy go tam wysłali było w pełni profesjonalne i szlachetne zarazem. W takim przypadku mogę tylko złożyć wyrazy ubolewania i życzenia, aby w przyszłości rozum i przyzwoitość, jak najszybciej powróciły na swoje miejsce.

22 sierpnia 2021                                                                    dr Jacek Grzegorz Madej