Cud na antypodach

Szanowni Państwo,

Całe to moje pisanie nigdy nie miało i nie ma na celu odwodzenia nikogo od szczepień. Ja nikogo nie zmuszałem i nie zmuszam ani do szczepienia, ani też zaniechania tegoż. To do Was należy wybór i nic mi do tego, a tak naprawdę mam gdzieś, czy się ktoś będzie szczepił, czy też nie. Przekazuję opinii publicznej te obiektywne i prawdziwe, oparte o doświadczenie i aktualną wiedze medyczną informacje o szczepionce, bowiem w każdym uczciwym człowieku, a zwłaszcza lekarzu powinien się obudzić naturalny odruch sprzeciwu wobec, bez wątpienia tak skandalicznie prowadzonej propagandy szczepień anty HPV w naszym kraju. Wobec lawiny tych nieprawdziwych informacji, kłamstw i różnego rodzaju manipulacji obecnych w mediach i rozpowszechnianych przez zdecydowaną większość środowiska lekarskiego i różne państwowe instytucje zdrowotne, że szczepionka na pewno wyeliminuje raka szyjki macicy, a w niektórych krajach już zmniejszyła jego ilość. Poza tym istnieje pewna grupa zwykłych, nie mających kontaktu z obszarem nauk medycznych ludzi, którzy autentycznie chcą poznać całą prawdę o szczepionce zanim podejmą właściwą decyzję i to dla nich są moje wszystkie artykuły, a także ten felieton. I dlatego opracowania te są pisane językiem, który ma być zrozumiały dla ludzi niemających wiedzy medycznej i niepotrafiących właściwie interpretować i zrozumieć publikacji naukowych. Nie po to aby ich odwieść od szczepienia, tylko aby im pomóc w podjęciu decyzji. Szanowny Czytelniku, wśród moich pacjentek są kobiety, które po zapoznaniu się ze wszystkimi, również moimi, negatywnymi o szczepionce opiniami podjęły decyzję o zaszczepieniu się i nadal pozostajemy we wzajemnym szacunku wobec siebie. Tak więc, jak widzicie każdy z Was nawet jeżeli właściwie zrozumie to, co chcę przekazać we wszystkich moich artykułach, w żadnym wypadku nie musi rezygnować ze szczepień. Natomiast, jeżeli ktoś z Was święcie wierzy w moc tej szczepionki i nie dopuszcza myśli, że może ona być nie do końca taka, jak się ją przedstawia, to niech nie czyta tego, co jest tu napisane, bo nic poza frustracją mu to nie da.

Ponad wszelką wątpliwość, rzeczywistą skuteczność szczepień w zapobieganiu rakowi szyjki macicy będzie można poznać za wiele, wiele lat i to jest również stanowisko propagatorów szczepień. Oto przedstawiany już przez mnie cytat z publikacji; Ten years of anti-HPV vaccinations: what do we know?

„Szczepionki przeciwko HPV mają przede wszystkim zapobiegać rozwojowi raka szyjki macicy i innych nowotworów narządów płciowych. Dlatego ich skuteczność może być mierzona wyłącznie w długiej perspektywie czasowej, w której odpowiednio duża kohorta zaszczepionych nastolatek osiągnie wiek największej zachorowalności na te nowotwory.” /zobacz/

Ażeby pozostać uczciwym i obiektywnym w tym temacie trzeba podkreślić, że skoro rzeczywistą skuteczność szczepionki będzie można ocenić za kilkadziesiąt lat, to również tezę o jej niskiej skuteczności lub całkowitej nieskuteczności w zapobieganiu rakowi szyjki macicy będzie można postawić także dopiero po takim okresie czasu. Jednakże tak jak, na podstawie dostępnych już danych stawiane są prognozy o jej prawdopodobnie wysokiej skuteczności i to jest jak najbardziej dopuszczalne i zrozumiałe, tak samo można prognozować już dzisiaj zgoła odmienną teorię, której jestem zwolennikiem. Według nie tylko mnie w oparciu o dotychczasowe dane z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że skuteczność szczepień anty HPV w zapobieganiu rakowi podkreślam, rakowi szyjki macicy będzie się wahać w granicach 20-40% lub nawet mniejszym, a wiec jeśli chodzi o samego raka, to w statystycznie niewielkim lub nieistotnym procencie. Jest również możliwe, że nie będzie żadnego efektu tych szczepień w zapobieganiu rakowi szyjki macicy.

Natomiast w chwili obecnej są niezbite i niepodważalne dowody naukowe, że jak dotąd szczepionka ta nie ma żadnego  powtarzam żadnego, korzystnego wpływu na ilość zachorowań na raka szyjki macicy na całym świecie. I nie jest to tylko moja opinia, to są oficjalne dane epidemiologiczne z całego świata. Od momentu wprowadzenia szczepień praktycznie w żadnym z krajów prowadzących szczepienia przeciwko HPV współczynnik zachorowalności na raka szyjki macicy nie tylko nie zmniejszył się ale w wielu krajach nawet się zwiększył ! A przecież są to dane dotyczące całej populacji kobiet, dane zbiorcze ze wszystkich kategorii wiekowych. Źródeł jest tak wiele, że sami możecie sobie znaleźć. Oczywiście koronnym argumentem przeciwników tej oczywistości jest fakt, że nie we wszystkich krajach udało się wprowadzić planowany model szczepień gwarantujący sukces. Przypomnijcie sobie Państwo nieautoryzowany wywiad z jednym z profesorów, propagatorów szczepienia, w którym przyznaje on, że 10-letni program profilaktyki przeciw rakowi szyjki macicy w Polsce poniósł całkowitą klęskę, ponieważ był oparty tylko cytologię, a do dnia dzisiejszego nie stworzono ogólnokrajowego programu profilaktycznych szczepień przeciwko wirusom HPV. /zobacz/ Jak już napisałem w innym artykule trzeba uszanować pogląd Pana Profesora, ale niekoniecznie trzeba się z nim zgodzić.  Załóżmy jednak, że Pan Profesor ma rację i że, to brak wystarczającej ilości szczepień powoduje że nie ma spadku zachorowań na raka szyjki macicy w Polsce. Jednakże, jeżeli przeanalizujmy sytuację w krajach, które mają takie programy szczepień i w których szczepienia anty HPV funkcjonują od początku, to okaże się, że rozumowanie Pana Profesora jest błędne. Weźmy dla przykładu słynną już Australię, w której według różnych źródeł w różnych kategoriach wiekowych wyszczepialność przeciwko HPV sięga 70-90%, a więc jest to stan wystarczający do odniesienia planowanego efektu wyeliminowania raka szyjki macicy. Tymczasem współczynnik zachorowalności na raka szyjki macicy podawany przez oficjalne australijskie instytucje zdrowotne w roku 2006, a wiec w roku w którym wprowadzono szczepienia przeciwko HPV wynosił  6,6/100 000 kobiet. Po kilkunastu latach intensywnych szczepień w Australii ten sam współczynnik zachorowalności na raka szyjki macicy nie tylko nie zmniejszył się, ale nawet nieznacznie zwiększył i wynosi obecnie w granicach 7,1/100 000 kobiet. /zobacz/ Tak więc zachodzi zasadnicze pytanie; czy ktoś przy zdrowych zmysłach może powiedzieć, że w Australii spadała ilość raków szyjki macicy dzięki szczepieniom anty HPV?  A jednak zarówno w polskich, jak i światowych mediach można znaleźć lawinową wprost ilość informacji jakoby ilość raków szyjki macicy w Australii spadła o połowę dzięki szczepieniom anty HPV. I co nieprawdopodobne w tym niebywałym wręcz oszustwie biorą udział /pewien procent pewnie nieświadomie/ także lekarze różnych specjalności oraz członkowie licznych towarzystw naukowych i zdrowotnych instytucji rządowych.

Oto przykładowy cytat  z materiału filmowego stacji TVN /zobacz/ w której uznany Profesor ginekologii stwierdza że:

„Była od lat hipoteza, że szczepienie HPV może zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy i to Australijczycy rzeczywiście udowodnili ”./zobacz/

Z całym szacunkiem dla Pana Profesora, ale moim zdaniem Australijczycy jeszcze nic nie udowodnili poza huraoptymizmem i tym, że umieją kombinować.  Gdyby ich i nie tylko ich badania uznać za w pełni wiarygodne, a tak nie jest, bo mają zbyt dużo ograniczeń, to można by powiedzieć, że udowodnili tylko, iż szczepienie może zmniejszać ryzyko infekcji HPV, co nie jest równoznaczne ze zmniejszeniem ryzyka zachorowania na raka szyjki macicy. I tylko tyle i aż tyle, ale potem niestety takie, nazwijmy to delikatnie nieprecyzyjne informacje powtarzają również niedoświadczeni w temacie raka szyjki macicy lekarze różnych specjalności, w tym także ginekolodzy.

Informacje o braku korzystnego wpływu szczepień anty HPV na ilość raków szyjki macicy pochodzą także z innych krajów. Szwajcarscy naukowcy w swojej publikacji mówią jednoznacznie:

„Szczepionka przeciw HPV jest zalecana w Szwajcarii od 2007 roku dla kobiet w wieku od 11 do 26 lat. Wyniki nie wykazują żadnego spadku od 2007 roku co dowodzi, że jak dotąd szczepienia nie miały wpływu na liczbę raków szyjki macicy”. /zobacz/

Są też naukowcy, którzy sugerują wprost, że szczepionki przeciwko HPV przyczyniają się do wzrostu zachorowań na raka szyjki macicy na świecie i nie są to odosobnione poglądy. Francuski onkolog dr Gérard Delepine twierdzi, że:

We wszystkich krajach, które osiągnęły wysoki poziom objęcia szczepieniami przeciwko HPV, oficjalne rejestry nowotworów ujawniają wzrost zachorowalności na inwazyjne nowotwory szyjki macicy, który pojawia się 3-5 lat po rozpoczęciu kampanii szczepień i dotyczy jedynie grup wiekowych, które zostały najbardziej zaszczepione. W tych samych krajach, u starszych kobiet, które nie zostały zaszczepione, nadal widoczny jest spadek ryzyka wystąpienia nowotworu szyjki macicy. Podobnie jak we Francji, kraju o niskim wskaźniku objęcia szczepieniami, zachorowalność na raka szyjki macicy nadal spada w tempie porównywalnym do tego z okresu przed szczepieniami. Oficjalne dane z rejestrów nowotworów umożliwiają zatem ustalenie wysoce prawdopodobnego związku przyczynowego między szczepieniami przeciwko HPV a zwiększonym ryzykiem wystąpienia inwazyjnego nowotworu szyjki macicy”. /zobacz/

Jestem bardzo ostrożny w rozpowszechnianiu tezy o karcinogennym działaniu szczepień przeciwko HPV, aczkolwiek wszystkie te dane mogą świadczyć o paradoksalnie odwrotnym niż zakładano wpływie tych szczepień na ilość raków szyjki macicy na całym świecie. Mówiąc wprost nie wykluczam, że szczepienia przeciwko HPV przyspieszają rozwój choroby zwłaszcza u osób już zakażonych wirusem HPV w momencie szczepienia. Sam w mojej praktyce klinicznej miałem kilka przypadków gwałtownego rozwoju zmian o charakterze CIN i wczesnego raka u kobiet poddanych szczepieniu, a niespotykanych w innych podobnych przypadkach.

Dlaczego więc propagatorzy szczepień tak beztrosko pomijają niewygodne dla nich fakty? Przecież większość z nich musi zdawać sobie sprawę, że okłamują społeczeństwo. Dlaczego tak bardzo walczą o tę Australię ? To bardzo proste, bo ta Australia jest niezbitym dowodem dotychczasowej nieskuteczności szczepionki anty HPV w zapobieganiu rakowi szyjki macicy. Jest niezbitym dowodem, że to co obiecywali blisko 15 lat temu okazało się kompletną klapą. A przecież w momencie wprowadzania szczepionki na całym świecie gwarantowali, że po 15 latach szczepień ilość raków szyjki macicy spadnie o 70 %!!! /zobacz/ Zbliżamy się do tych 15 lat i co ? I nic, ilość raków szyjki macicy w żadnym kraju nawet nie drgnęła w dół a nawet gdzieniegdzie dość znacznie się zwiększyła się. I jeżeli w Polsce i niektórych krajach można to próbować tłumaczyć niskim poziomem szczepień anty HPV, to w przypadku Australii nie ma już takich argumentów. Co w takim próbują robić propagatorzy szczepień? Ano za wszelką cenę próbują przedstawiać jednak Australię jako krainę sukcesu szczepień anty HPV. I brną w tym kłamstwie całkowicie bagatelizując współczynnik zachorowalności na raka szyjki macicy i wciskają naiwnemu, polskiemu społeczeństwu ten kit, że szczepienia w Australii odniosły sukces, bo po wprowadzeniu szczepionki przeciwko HPV ciągu niespełna dziesięciu lat /2005-2015/ liczba kobiet w wieku 18-24 lat zarażonych wirusem HPV spadła z 22,7 % do zaledwie 1,1 % i nastąpiła 77% redukcja infekcji typami wirusa HPV odpowiedzialnymi za 75% przypadków raka szyjki macicy. Jest zrozumiałe, że dla ignoranta w temacie, czyli przeciętnego Kowalskiego są to informacje bardzo przekonywujące. Do pewnego stopnia jest to również zrozumiałe, że dają się na to nabierać przedstawiciele innej niż ginekologia specjalizacji lekarskiej a nawet niedoświadczeni w temacie raka szyjki macicy ginekolodzy. Tymczasem te lub podobne dane, którymi epatują  nas ci ludzie w żadnym wypadku nie przekładają się obecnie i nie muszą się przełożyć w przyszłości na rzeczywistą skuteczność szczepionki w redukcji zachorowań na raka szyjki macicy. Interpretowanie tego typu danych jako niezbity dowód na to, że szczepionka na pewno wyeliminuje te wirusy, to delikatnie mówiąc duże nadużycie. Z drugiej strony, w przypadku tej szczepionki nawet całkowita eliminacja typów wirusa zawartych w szczepionce nie musi się przełożyć na wyeliminowanie raka szyjki macicy lub znaczącą, czy też nawet jakąkolwiek jego redukcję ! I jak na razie tak właśnie się dzieje. Ten temat rozwinę w jednej z kolejnych części tego felietonu i pokażę Wam również, że wiarygodność tych i innych danych przedstawianych przez propagatorów jest co najmniej dyskusyjna. Tak więc rodzimi propagatorzy szczepień albo bagatelizują współczynnik zachorowalności albo też udają, że tego tematu po prostu nie ma i podczas wszelkich wypowiedzi omijają go szerokim łukiem. Taka właśnie jest polityka propagatorów szczepień. Proszę pokazać mi choć jedną wypowiedź członków Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, czy też  któregokolwiek z profesorów i docentów innych specjalności w tym pediatrów i członków Państwowego Zakładu Higieny i Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, którzy odnoszą się do tego współczynnika i próbują choćby pobieżnie zinterpretować i wytłumaczyć społeczeństwu ten paradoks, że w Australii współczynnik ten nie obniżył się, ale szczepienia odniosły sukces. Nie ma takich sytuacji, a przynajmniej ja ich nie znam. A przecież każdy musi przyznać, że jest to kontrowersja numer jeden w przypadku tej szczepionki, a jednak żaden dziennikarz nie zadał do tej pory tego, niewygodnego pytania któremuś z szanownych profesorów i docentów. Jak Państwo myślicie, dlaczego ? Odpowiedź jest prosta – w Polsce prawdziwe, obiektywne dziennikarstwo już dawno umarło.

Oczywiście znajdą się tacy pseudonaukowcy, którzy powiedzą; co tam jakiś współczynnik zachorowalności on się nie liczy, liczą się tylko przedstawiane przez nas publikacje. No to wróćmy jeszcze na chwilę do tej Australii. Przecież usilnie wmawia się wszystkim, że Australia będzie pierwszym krajem, w którym za 10-15 lat nie będzie już raka szyjki macicy. I jaki przedstawia się dowód na to, że tak będzie ? Ano wspomniany współczynnik zachorowalności na raka szyjki macicy – oto jeden z wielu cytatów tej treści z prasy i telewizji:

„Na podstawie nowych badań wynika, że w 2022 roku liczba przypadków raka szyjki macicy w Australii spadnie poniżej 6 przypadków na 100000 kobiet co oznacza, że ​​wkrótce nowotwór ten w tym kraju zostanie uznany za rzadki. Liczby te będą obniżać się nadal spadając poniżej 4 przypadków na 100 000 kobiet w 2035 roku. Wyniki te wskazują, że Australia jest na najlepszej drodze, aby jako pierwszy kraj na świecie wyeliminować raka szyjki macicy skutecznie wdrażając połączone ze sobą szczepienia i badania przesiewowe. Przypomnijmy, że obecnie liczba przypadków raka szyjki macicy w Australii wynosi ok. 7 przypadków na 100 000 kobiet”. /TVN/

No to jak to ? Wtedy ten współczynnik będzie dobry i będzie niepodważalnym dowodem skuteczności szczepień a dzisiaj jest zły? Dlaczego nikt dzisiaj nie bierze i nie przestawia go jako dowód, którym bez wątpienia jest? Jeżeli ktoś nadal nie potrafi tego zrozumieć, to po raz kolejny tłumaczę: bo dzisiaj można podawać tylko te dowody i argumenty, które się chce przedstawić i nie ma żadnego znaczenia czy są prawdziwe czy nie. A co najbardziej absurdalne te wszystkie fakty świadczące przeciw szczepionce przedstawia się z powodzeniem jako dowód jej skuteczności.  A dlaczego tak można? Przepraszam Państwa, ale muszę to napisać. Bo większość społeczeństwa jest już tak głupia, że wierzy we wszystko co przeczyta lub usłyszy. To między innymi dzięki większości z Was Szanowni Czytelnicy tak się dzieje. Skoro bez zmrużenia oka przyjmujecie te manipulacje i kłamstwa, to dlaczego ci ludzie mają tego nie wykorzystać? Już dawno opisałem to medialno-medyczne oszustwo w artykule „Australia bez raka szyjki macicy dzięki szczepieniom przeciw HPV, czyli australijski przekręt.” i tylko niewielka ilość czytelników zrozumiała lub chciała zrozumieć jego przesłanie. W związku z tym, aby sprawdzić poziom trudności w interpretacji tego tekstu, przedstawiłem go do przeczytania 20-tu uczniom klas 5-8 szkoły podstawowej. I tak, jak myślałem wszyscy uczniowie bezbłędnie odczytali jego przesłanie. Tymczasem interpretacja niektórych, nawet wykształconych dorosłych przyprawia o przerażenie. Oto tylko jeden z wielu przykładów, opinia magister archeologii: /zobacz/

„Ja przeczytałam. Z jednego z wykresów wynika, że w Polsce w 2008 roku umarło na raka szyjki macicy około 2300 kobiet. Czyli 6,2 przypadków na 100000. Czyli nie ma o co walczyć? Dodam, że dane za kolejne lata się nie poprawiają. Ja widzę w tym tekście przerażenie lekarza, że zabraknie mu pacjentek przychodzących na cytologię. Szczepionki przeciw hpv to stosunkowo nowe narzędzie walki z rakiem. Nie jest jeszcze potwierdzona ich skuteczność 100% ochrony do końca życia przed zachorowaniem, bo: są zbyt nowe oraz przeciwwirusowe (a wirusy wciąż mutują). Dlatego wszystkie organizacje zalecające szczepienia podkreślają, że konieczne jest również późniejsze regularne wykonywanie cytologii oraz edukacja na temat bezpiecznych zachowań seksualnych”.

Pomijając kwestię zwykłego prostactwa, z tej wypowiedzi aż bije w oczy poziom intelektualny jej autorki. Z jednej strony widzi moje przerażenie, że po szczepieniu nikt nie przyjdzie do mnie na cytologię, a dwa zdania później informuje wszystkich, że po szczepieniu konieczne jest późniejsze, regularne wykonywanie cytologii. Jednak skojarzenie tych dwóch faktów na raz przekracza już możliwości umysłowe tej Pani. Jest mi to obojętne, ale nasuwa się pytanie; czy ci wszyscy ludzie są rzeczywiście tak głupi, ze nie potrafią zrozumieć co czytają, czy za wszelką cenę nie chcą dopuścić myśli, że ta szczepionka jednak nie jest takim „cacy”, jak im się wydawało lub jakim by chcieli aby była? A może to opłacane trolle internetowe? Niezaprzeczalnym faktem jest bowiem, że na wszystkich forach internetowych roi się od opłacanych trolli, którzy wykorzystując nieprawdziwe informacje bezustannie tresują to polskie, w coraz większej części, bardzo przepraszam za to określenie zidiociałe społeczeństwo, przekonując je o blisko 100% skuteczności szczepionki. Jest tam również od pewnego czasu coraz liczniejsza grupa zwykłych kmiotów z tytułami magistrów, doktorów i docentów, a niedługo pewnie i profesorów, którzy dowartościowują się brylując na forach internetowych w charakterze prowincjonalnych Einsteinów lecząc w ten sposób swoje, bez wątpienia chore ego. Przy czym, jedyną wiedzą tych pseudonaukowców o szczepionce przeciwko rakowi szyjki macicy jest to, co znajdą w internecie. Funkcjonują zatem jako maszynki do wyszukiwania publikacji, których połowy nawet nie czytają a drugiej połowy mimo usilnego wysiłku nie potrafią właściwie zrozumieć i zinterpretować, w związku z czym jedynym ich orężem przy braku kompetencji jest zniewaga, którą z lubością się posługują. Jest to bardzo smutne i żenujące wręcz, ale jednak szybko rozprzestrzeniające się zjawisko o którym nawet poeci już piszą wiersze. Dlatego też, postanowiłem przybliżyć Państwu to dziejowe wypatrzenie łącznie z niektórymi jego „bohaterami” w jednym z kolejnych artykułów.

Wróćmy do meritum. Tak, jak już napisałem wszyscy propagatorzy szczepień anty HPV kompletnie lekceważą niepodważalne dowody dotychczasowej nieskuteczności szczepień i w licznych wypowiedziach powołują się na co najmniej dyskusyjne źródła, natomiast media zasypują nas lawiną wątpliwej wartości publikacji mających świadczyć o skuteczności szczepionek anty HPV w redukcji zachorowań na raka szyjki macicy. W kolejnej części pokaże Państwu jak i tutaj jesteśmy bezlitośnie manipulowani i oszukiwani.

Na koniec krótkie streszczenie da tych, którzy w dalszym ciągu nie mogą załapać o co w tym wszystkim chodzi.

W pewnej, hipotetycznej wiosce co roku rozpoznawano 100 przypadków głupoty wśród współplemieńców tej wspólnoty. Troskliwy Wódz plemienia w porozumieniu z miejscowym szamanem zamówili więc u producenta 100% skuteczną szczepionkę przeciw głupocie i zaszczepili prawie całą społeczność tej wioski. Po tej szczepionce przez kolejnych 10 lat co roku rozpoznawano 110 przypadków głupoty wśród mieszkańców tej wioski. Mimo to, rzeczony Wódz plemienia ogłosił wszem i wobec całkowity sukces wprowadzonych przez siebie szczepień i mianował się Wodzem wszystkich Wodzów. Zdecydowana większość społeczności wioski oszalała z radości, a kilku wątpiących sceptyków umieszczono w rezerwacie.

Czy nadal można tego nie zrozumieć?

Kraków 10.08.2019                                                                                                                                 ciągle jeszcze dr Jacek Grzegorz Madej